To już przesądzone, rząd zamierza wprowadzić zmiany w systemie emerytalnym górników. – Zapowiedź zmian padła (w „pierwszym exposé” premiera Donalda Tuska przypominamy) i ją zrealizujemy – powiedział minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz po spotkaniu z przedstawicielami górniczej Solidarności.
To już przesądzone, rząd zamierza wprowadzić zmiany w systemie emerytalnym górników. – Zapowiedź zmian padła (w „pierwszym exposé” premiera Donalda Tuska przypominamy) i ją zrealizujemy – powiedział minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz po spotkaniu z przedstawicielami górniczej Solidarności. Zgodnie z nowymi zasadami, wcześniejszy wiek emerytalny przysługiwałby tylko pracującym „bezpośrednio przy wydobyciu”, a nie, tak jak dotychczas, wszystkim pracownikom dołowym po 25 latach pracy stale i w pełnym wymiarze czasu pod ziemią. – Wypowiedź premiera była dość precyzyjna – ocenił minister, odpowiadając na pytanie o to, czy istnieje szansa, że rząd zrezygnuje z wprowadzenia zmian.
Solidarność od początku kwestionuje sens reformy, podkreślając przy tym, że ze względu na specyfikę pracy pod ziemią jest ona niemożliwa do przeprowadzenia. – Tej reformy nie da się wprowadzić, bo żaden pracownik dołowy nie pracuje zawsze i przez cały czas na jednym tylko stanowisku. Ludzie migrują, zmieniają oddziały i nie zależy to od ich widzimisię, a od nieprzewidywalności sytuacji pod ziemią, np. rozmaitych zdarzeń o charakterze geologicznym oraz decyzji pracodawcy, wynikających z bieżących potrzeb – mówi Jarosław Grzesik. – Przyjęcie kryterium „pracy bezpośrednio przy wydobyciu”, jako czynnika decydującego o możliwości wcześniejszego przejścia górnika na emeryturę jest nierozsądne, bo niemożliwe do wprowadzenia w życie, o czym wie każdy, kto pracował pod ziemią. Udowodnimy to stronie rządowej w trakcie konsultacji – zapowiada przewodniczący górniczej Solidarności Jarosław Grzesik, odnosząc się do wypowiedzi ministra pracy Władysława Kosiniaka-Kamysza na temat reformy branżowego systemu emerytalnego.
Szef górniczej solidarności przestrzega, że po wprowadzeniu takich zmian może dochodzić do patologii- Już teraz można sobie wyobrazić, że po wprowadzeniu nowych zasad mogą zaistnieć sytuacje, w których górnicy będą eksploatowani przez 24 lata na stanowiskach objętych prawem do wcześniejszego przejścia na emeryturę, a tuż przed potencjalnym odejściem zostaną przeniesieni w inne miejsce, gdzie uprawnienia tego zostaną pozbawieni – zauważa.
Szef resortu pracy zaznaczył, że rozmowy ze stroną społeczną na temat proponowanych zmian w branżowym systemie emerytalnym będą prowadzone zarówno podczas posiedzeń Trójstronnej Komisji do spraw Społeczno-Gospodarczych, jak i bezpośrednich spotkań z liderami górniczych organizacji związkowych.
Niepokój strony społecznej budzi również brak informacji na temat pracowników, którzy zostaliby uznani za pracujących „poza wydobyciem” i tym samym pozbawieni prawa do przejścia na emeryturę po 25 latach pracy. – Informacje na temat reformy są bardzo ogólne. Wciąż nie wiemy, co się stanie z pracownikami pozbawionymi dotychczasowych uprawnień emerytalnych. Jak długo będą musieli pracować? Czy zostaną włączeni do powszechnego systemu emerytalnego? Tego ostatniego rozwiązania w ogóle sobie nie wyobrażam, bo wtedy ludzie ci musieliby pracować o 20 lat dłużej pod ziemią, co oznaczałoby bez cienia przesady pracę do śmierci – podsumowuje Grzesik.
Władysław Kosiniak-Kamysz gościł w Katowicach w związku z jubileuszem 20-lecia powołanej przez śląsko-dąbrowską Solidarność Fundacji na Rzecz Zdrowia Dzieci i Młodzieży Regionu Śląsko-Dąbrowskiego im. Grzegorza Kolosy. Celem Fundacji jest organizacja wypoczynku wakacyjnego dla dzieci i młodzieży z województwa śląskiego. Od 1992 roku na wakacje z Fundacją wyjechało ponad 75 tysięcy dzieci.
Źródło oficjalna strona Sekcji Krajowej Górnictwa Węgla Kamiennego.