Ilość wyświetleń: 407

Walczyliśmy o to 10 lat!

Osobom, które przed dziesięcioma laty zainicjowały projekt budowy szybu „Grzegorz” przyszło teraz symbolicznie rozpocząć budowę – mówi Przewodniczący „Solidarności” ZG Sobieski Waldemar Sopata. Jednak Się udało i udział w tym sukcesie ma również zakładowa „Solidarność”. A istniało poważne ryzyko, że nowy szyb w Jaworznie pozostanie tylko na papierze – dziesięć lat czekania na zielone światło dla inwestycji.

Osobom, które przed dziesięcioma laty zainicjowały projekt budowy szybu „Grzegorz” przyszło teraz symbolicznie rozpocząć budowę – mówi Przewodniczący „Solidarności” ZG Sobieski Waldemar Sopata. Jednak Się udało i udział w tym sukcesie ma również zakładowa „Solidarność”. A istniało poważne ryzyko, że nowy szyb w Jaworznie pozostanie tylko na papierze – dziesięć lat czekania na zielone światło dla inwestycji. 

 

 

Tomasz Pstrucha: Wielki sukces – nareszcie rusza budowa szybu „Grzegorz”. Związkowcy „Solidarności” od lat domagali się tej kluczowej decyzji i rozpoczęcia inwestycji.

 

Waldemar Sopata: – My, jako „Solidarność”, zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, żeby ta inwestycja ruszyła. Nawet wbrew wygłaszanym przez niektórych opiniom, że to jest już sprawa przegrana i temat zostanie zamknięty.

 

TP – Faktycznie było ryzyko, że projekt budowy nowego szybu nie zostanie zrealizowany?

 

WS – Tak. Splot decyzji podejmowanych przez kilka ostatnich lat w grupie TAURON oraz czynników politycznych sprawiał, iż ryzyko, że „Grzegorz” pozostanie w sferze niezrealizowanych planów było bardzo realne. „Solidarność” imała się wówczas wszystkich środków i uruchamiała wszelkie kontakty, aby tak się nie stało. Należą się tu szczególne podziękowania dla przewodniczącego Komisji Krajowej Piotra Dudy. Wiedzieliśmy, że rezygnacja z budowy szybu oznaczałoby skazanie jaworznickiej kopalni na powolną śmierć. Groźba była tak znacząca, że część ludzi mających jakikolwiek wpływ na rozwój sytuacji, twierdziła, iż już po „Grzegorzu”. My nigdy nie przyjęliśmy tego do wiadomości.

 

TP – Kiedy w ogóle narodził się plan budowy szybu „Grzegorz”?

 

WS – Przed dziesięcioma laty – wówczas, gdy obecny minister energii Krzysztof Tchórzewski piastował funkcję sekretarza stanu w Ministerstwie Gospodarki. Czyli w okresie wcześniejszych rządów Prawa i Sprawiedliwości. Z wieloma gośćmi obecnymi w ubiegłym tygodniu na oficjalnym przekazaniu terenu pod budowę wspominaliśmy okres, gdy wyklarowała się wizja budowy nowego szybu w Jaworznie. Uwidacznia się tu pewna historyczna ciągłość oraz konsekwencja – osobom, które zainicjowały cały proces przyszło teraz po dziesięciu latach symbolicznie rozpocząć budowę.

 

TP – Dziesięć lat to szmat czasu…

 

WS – Niestety właśnie tyle czasu bezpowrotnie zmarnowano. Gdyby kolejna ekipa kontynuowała rozpoczęty przed dziesięcioma laty projekt, szyb mógłby już funkcjonować. Tymczasem ta inwestycja była nieustannie przesuwana i odwlekana. Dlatego teraz znajdujemy się na początku drążenia szybu „Grzegorz” i aby to się urzeczywistniło potrzebna była zmiana rządzącej ekipy.

 

TP – Ale przecież pojawiają się opinie, iż budowa szybu „Grzegorz” rozpoczęła się faktycznie za rządów Platformy Obywatelskiej, a teraz PiS przypisuje sobie zasługi.

 

WS – Twierdzą tak tylko ci, którzy uprawiają cyniczną propagandę oraz ci, którzy nie mają pojęcia jak przez lata sprawa wyglądała „od środka”. Nie wiedzą z czym my – na kopalni – musieliśmy się mierzyć. Szyb „Grzegorz” w minionych latach miał wymiar wyłącznie marketingowy i propagandowy. Jedyne co poprzednia ekipa rządząca zrobiła, to umieściła informację w giełdowym prospekcie emisyjnym TAURONA, iż taka inwestycja jest planowana. To wszystko.

 

TP – Może nie było dobrego klimatu na inwestycje górnicze?

 

WS – A jak mógł być dobry klimat, skoro zarówno za premiera Donalda Tuska, jak i premier Ewy Kopacz twierdzono, iż górnictwo powinno przejść do lamusa? To była kwestia obrania określonej polityki energetycznej państwa. Mówiono wiele o odnawialnych źródłach energii czy energii jądrowej – ale nawet w tym zakresie niewiele zrobiono.

 

Ja przypomnę tym, którzy nie pamiętają, że ówczesny poseł PO z Jaworzna – Wojciech Saługa – zasiadał w sejmowej nadzwyczajnej komisji do spraw inwestycji w zakresie energetyki jądrowej, wtedy, gdy ważyły się w Brukseli losy polskiego górnictwa i rząd uległ naciskom unijnym. Pan sobie wyobraża? Poseł z Jaworzna – miasta, w którym największym pracodawcą jest kopalnia oraz elektrownia węglowa! Gdzie zatem mieliśmy szukać wsparcia dla budowy szybu „Grzegorz”, kiedy naciskaliśmy na realizację tej inwestycji?

 

To jest już historia, którą z racji funkcji przewodniczącego „Solidarności” ZG Sobieski miałem okazję obserwować z bliska i w niej uczestniczyć. Pamiętam bardzo nieprzyjemne sytuacje i rozmowy z ówczesnym zarządem TAURONA oraz politykami PO o tej inwestycji. Dlatego tym bardziej bulwersują mnie faryzejskie i kłamliwe twierdzenia, jak wiele poprzedni układ polityczny zrobił, aby budowa „Grzegorza” ruszyła. Zrobili tyle, że musieliśmy czekać dziesięć długich lat i liczyć na zmianę władzy.

 

TP – Przed nami kolejnych 5 lat, by „Grzegorz” powstał i uzyskał pełną operacyjność.

 

WS – Ale inwestycja już ruszyła, zapadły wiążące decyzje. Jest wola polityczna, aby szyb został zbudowany. Zaangażowano olbrzymi kapitał. Kiedy rozpocznie się mrożenie górotworu trudno będzie projekt przerwać, bo wówczas straty ekonomiczne byłyby niepowetowane. Szyb powstanie, a górnicy uzyskają pewność zatrudnienia na kolejne lata.

 

TP – Gdyby „Grzegorz” nie powstał, to co? Koniec górnictwa w Jaworznie w ciągu kilku, kilkunastu lat?

 

WS – Najprawdopodobniej. My już teraz mamy w kopalni fronty robót oddalone o kilka kilometrów. To oznacza, że górnik musi po zjeździe przebyć długą drogę, aby dotrzeć do swego miejsca pracy w ścianie czy przodku. W ostatnich latach na 6 taśmociągów do jazdy ludzi w całym polskim górnictwie, 5 zostało zainstalowanych w ZG „Sobieski” Gdyby nie to, pracownicy musieliby pokonywać odległość przykładowo jak z Ciężkowic do Śródmieścia na piechotę, choć w nieporównywalnie gorszych warunkach pod ziemią. I to każdorazowo przed rozpoczęciem pracy i po jej skończeniu.

 

Pytanie, o ile dalej można sięgnąć w ten sposób bez narażania bezpieczeństwa górników? Jak daleko można sięgnąć, by było to jeszcze ekonomicznie uzasadnione? Przecież to są dziesiątki kilometrów sieci transportowych, instalacji elektrycznych, odwadniających oraz wentylujących wyrobiska. Rzeczywiście bez budowy szybu „Grzegorz” los naszej kopalni byłby przesądzony.

 

TP – Nowy szyb daje kolejnych 50 lat życia jaworznickiej kopalni?

 

WS – Tak wynika z szacunków, chociaż jest to kwestią intensywności eksploatacji złoża. Najważniejsze, iż wydobycie przebiegać będzie blisko szybu. To przyniesie zdecydowaną poprawę komfortu pracy dla górników. Niewątpliwie będzie miało także wpływ na wydajność pracy oraz wyniki ekonomiczne zakładu górniczego. Również dzięki temu będziemy mogli zapewnić nieprzerwane dostawy paliwa do nowo powstającego bloku 910 MW.

 

Na marginesie zdradzę, że ZG „Sobieski” od 1998 roku dał 50 mln ton węgla handlowego. Proszę sobie wyobrazić ile setek kilometrów chodników trzeba było przejechać, ile ścian wybrać, żeby uzyskać taki wynik.

 

TP – Odbiegnę od głównego tematu naszej rozmowy. Zbliża się okres grzewczy. Marszałek Saługa apelował niedawno do kopalń o zaprzestanie sprzedaży mułów i flotów kopalnianych odbiorcom prywatnym. Sejmik Województwa przegłosował uchwałę antysmogową, która zakazuje palenia mułem, flotokoncentratami i drobnym miałem. Czy to dobre posunięcie?

 

WS – Kopalni TAURONA to nie dotyczy, gdyż nie sprzedawaliśmy tego typu produktów odbiorcom prywatnym. Trafiają one do elektrowni, która jest wyposażona w odpowiednie instalacje i filtry. Aczkolwiek wiem, że ten problem istnieje w innych rejonach województwa. Czasem wystarczy wyjść w okresie grzewczym na zewnątrz i gołym okiem widać, co wisi w powietrzu. Ale czy metoda nakazów i zakazów administracyjnych jest najlepszą drogą, która cokolwiek może zmienić? Przecież część ludzi pali takimi niskokalorycznymi produktami nie dlatego, że to lubią lub mają taki kaprys, ale dlatego, że tylko na to ich stać. Stoją przed wyborem – palić najtańszym dostępnym paliwem albo zamarzać w zimie.

 

TP – Ekogroszek kosztuje 750-850 zł za tonę. Niektórzy przewidują, że w sezonie grzewczym ceny wszystkich sortymentów węgla drastycznie wzrosną. Z czego to wynika?

 

WS – Węgla po prostu nie ma, kopalnie nie dysponują niemal żadnymi zapasami. Wychodzą kolejne efekty polityki poprzedniego rządu, kiedy ograniczano wydobycie i zwijano możliwości wydobywcze kopalń. Ale niczego nie zaproponowano w zamian, a tymczasem większość gospodarstw domowych używa jako źródła ogrzewania węgla, który nadal w obecnych warunkach jest najtańszą opcją.

 

Przecież to absolutne abecadło górnictwa – jeśli się nie drąży nowych chodników, to nie ma ścian. Nie ma ścian nie ma wydobycia. Następstwem jest brak węgla, wzrost jego cen i fakt, że odbiorcy prywatni czekają nawet miesiąc na dostarczenie kilku ton do ogrzania domu.

 

W bieżącym roku nastąpiło dokapitalizowanie Polskiej Grupy Górniczej, ale zanim zobaczymy efekty trochę minie. Przecież muszą zostać uruchomione przodki, nastąpić przezbrojenie ścian w kopalniach tak, aby one z powrotem osiągnęły swe regularne moce produkcyjne. Kopalnia jest zakładem o złożonym procesie technologicznym, który podlega określonym rygorom – nie działa na zasadzie „włącz/wyłącz”.

 

Wszyscy teraz pijemy to piwo, a raczej kwas, który nawarzyły nam rządy Platformy. I jak doskonale widać, ofiarami tej „antypolityki” energetycznej stali się nie tylko górnicy, ale wszyscy mieszkańcy Polski.

 

Źródło: extra.info.pl