Ilość wyświetleń: 306

Związki zawodowe cywilizują gospodarkę i rynek pracy

Wmawiano nam, że związkowcy to przeżytek. To propagandowe bzdury. Spójrzmy na uzwiązkowienie w Skandynawii, w Szwajcarii. Niemcy nie wyobrażają sobie by kanclerz Merkel cokolwiek w sprawach pracowniczych i społecznych przeprowadzała bez dialogu, uzgodnień oraz porozumienia z DGB, IG Metall. ver.di. Tam jest dojrzałość polityczna. Rządy oraz pracodawcy widzą w związkach partnera. Myśmy nie odmawiali dialogu. Z definicji do dialogu trzeba jednak dobrej woli wszystkich stron.

Wmawiano nam, że związkowcy to przeżytek. To propagandowe bzdury. Spójrzmy na uzwiązkowienie w Skandynawii, w Szwajcarii. Niemcy nie wyobrażają sobie by kanclerz Merkel cokolwiek w sprawach pracowniczych i społecznych przeprowadzała bez dialogu, uzgodnień oraz porozumienia z DGB, IG Metall. ver.di. Tam jest dojrzałość polityczna. Rządy oraz pracodawcy widzą w związkach partnera. Myśmy nie odmawiali dialogu. Z definicji do dialogu trzeba jednak dobrej woli wszystkich stron.

 

– Sto tysięcy ludzi na wezwanie związków zawodowych – chadeckiegoCSC, socjalistycznego FGTB i liberalnego CGSLB.  przeszło ulicamiBrukseli w demonstracji przeciwko podwyższeniu wieku emerytalnego do 67 roku życia. Na ulicach stolicy Belgii płonęły samochody, rzucano kamienie, policja polewała demonstrantów wodą. Politycy nie oskarżali organizatorów o podpalanie Belgii. U nas media zaroiły się od mówiących o podpalaniu Polski, chociaż 13 grudnia nic się w Warszawie nie spaliło.Polacy narzuconą ustawę „67” przyjęli spokojnie. To skutek słabości związków zawodowych, apatii. atomizacji społeczeństwa, a może destrukcji dokonywanej przez władze?

 

– Nie mówiłbym o destrukcji. Tą mogli uprawiać w PRL komuniści i słudzy tamtej władzy. I to robili. Przypominam, że w 2012 roku przy podwyższaniu wieku emerytalnego my, jako Związek, wykorzystaliśmy odwołanie się do wszelkich aktów prawnych by złą ustawę emerytalną zatrzymać. Prowadziliśmy debaty, zbieraliśmy podpisy pod  wnioskiem o referendum. Następnie przyszedł czas na akcję. I niestety pod Sejmem w maju 2012 roku było nas może i 16 tysięcy, a problem dotyczy 16 milionów. Ustawiliśmy przed Sejmem miasteczko namiotowe. Były debaty referendalne. A popatrzmy jak Francuzi, Włosi, Grecy potraktowali tych, którzy chcą kryzys składać tylko na obywateli. W nas zaś zabrakło myślenia, że związek zawodowy to nie tylko nazwa – „Solidarność”.

 

– Zabrakło solidarności?

 

– Związek to są ludzie, a nie tylko jego przewodniczący i działacze, eksperci. Zastanawiam się, dlaczego w innych krajach, w rozwiniętych demokracjach, ludzie mogą się zebrać by walczyć o swoje. My, Polacy, powinniśmy zrozumieć, że w jedności jest siła, że trzeba się mobilizować. A my, związkowcy, pokazaliśmy to we wrześniu 2013 roku w marszu „Dość lekceważenia społeczeństwa”. Połączyliśmy siły. Poszli razem  „Solidarności” z OPZZ, z Forum Związków Zawodowych. Było nas prawie 200 tysięcy. To wielka reprezentacja społeczeństwa. I tą drogą dalej idziemy.

 

– 15 grudnia w Belgii był strajk generalny przeciwko podniesieniu wieku emerytalnego,  wzrostowi kosztów życia i wyższym cenom energii. Czy w Polsce kiedykolwiek był taki strajk?

 

– Zrobiliśmy taką próbę na Śląsku w 2013 roku, ale jako związek zawodowy, przespaliśmy temat po 1989 roku. Tak przygotowano ustawę o związkach zawodowych, że odebrano nam prawo do strajku generalnego, strajku przeciwko rządowi, jakiemukolwiek. Dlatego musimy teraz to odkręcać, musimy się uczyć od innych związkowców, od Belgów, Włochów. Obywatele rozumieją z wolna, że wychodzą na ulice nie w sprawie związków, ale w swojej sprawie. Jestem, jesteśmy gotowi by wyjść na ulice, gdyż rządy PO i PSL są niereformowalne. Temu rządowi można cokolwiek wyciągnąć z gardła ale tylko z pozycji siły.

 

– Ludzie u władzy twierdzą, że rola związków zawodowych się skończyła, że w sytuacji rynku to przeżytek. Jednak od Skandynawii po Italię rola związków zawodowych jest duża, cywilizuje warunki pracy. Są one integralną częścią systemu rynkowego. Jest w Polsce szansa na dialog społeczny?

 

– Wmawiano nam, że związkowcy to przeżytek. To propagandowe bzdury. Spójrzmy na uzwiązkowienie w Skandynawii, w Szwajcarii. Niemcy nie wyobrażają sobie by kanclerz Merkel cokolwiek w sprawach pracowniczych i społecznych przeprowadzała bez dialogu, uzgodnień oraz porozumienia z DGB (Deutscher Gewerkschaftsbund – dop. red), IG Metall (Industriegewerkschaft Metall – dop. red.)ver.di (Vereinte Dienstleistungsgewerkschaft – dop. red.). Tam jest dojrzałość polityczna. Rządy oraz pracodawcy widzą w związkach partnera. Myśmy nie odmawiali dialogu. Z definicji do dialogu trzeba jednak dobrej woli wszystkich stron.

 

– Rządzący kartel zbudował mur z lekceważenia obywateli? Jest przecież taki dokument: stanowimy Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej jako prawa podstawowe dla państwa opartego na poszanowaniu wolności i sprawiedliwości,   dialogu społecznym, na zasadzie pomocniczości umacniającej uprawnienia obywateli i ich wspólnot…

 

 Konstytucja dialog uczyniła zasadą ustrojową. Nasza gospodarka nie jest wpisana w XIX wiek. Mamy preambułę, mamy zapisy konstytucyjne. Co z tego, skoro pracowników traktuje się w Polsce jak niewolników XXI wieku. Artykuł 20 Konstytucji RP stanowi, że społeczna gospodarka rynkowa oparta jest też na solidarności, dialogu i współpracy partnerów społecznych. Pięknie!

 

– To nie jest prawda?

 

– Ano, nie prawda. Okazuje się, że w tzw. rynku po 25 latach mamy XIX-wieczny kapitalizm. Mówienie, że jakoby jesteśmy 25 gospodarką w świecie, dynamicznie się rozwijającą pod względem PKB, nijak nie przekłada się na zawartość kieszeni przeciętnego obywatela. Jesteśmy na 28 miejscu w Europie pod względem dochodu na obywatela. Pieniądze znikają na kontach polskiego biznesu rodzimego lub są transferowane przez zagraniczny kapitał poza granice. Wąska grupa ma się tak, jak w „starej” Unii Europejskiej, a większość Polaków klepie biedę. Różnice się pogłębiają. Marnie to wygląda...

 

– Niektórzy z nas uczestniczyli od 13 grudnia w rocznicowych obchodach Grudnia ’70 i Grudnia ’81. Dawaliśmy znaki pamięci, paliliśmy znicze, składaliśmy kwiaty. Ale sprawiedliwość gdzieś nam się zapodziała. Szef WRON i MON jest już na sądzie bożym.  Po 25 latach zabrakło prawnego nazwania zbrodni – zbrodnią? Dlaczego?

 

– Na kopalnię „Wujek” przychodzę od 1991 roku pod pomnik na Brynowie (dzielnica Katowic – dop. red.). Byłem i wcześniej. Nim pomnik stanął. Ukradkiem, gdy nie można było oficjalnie.  Na pamięć tych co padli od strzałów na „Wujku”. Znów 16 grudnia w tym roku z głowy nie mógł mi wyjść wers Jacka Kaczmarskiego: „Kary nie będzie dla przeciętnych drani/A lud ofiary złoży nadaremnie/Morderców będą grzebać z honorami/Na bruku ulic nędza się wylęgnie”.  Ja wiem. Takie były ustalenia i umowa stron przy Okrągłym Stole: Oddajecie władzę, na początek jej część, a krzywda żadna się wam nie stanie. Tak to było i tak jest. Junta, która dokonała zamachu i wprowadziła stan wojenny nie zostanie osądzona. Jaruzelski już na tamtym świecie ale odprowadzony z honorami, Kania uniewinniony, Kiszczak się miga, po lekarzach go wożą. Przez lato widzieliśmy go jak w gatkach po Mazurach gania.

 

 – Gdyby rzeczywiście był człowiekiem honoru, przecież nosił mundur, powinien przyznać , że służył dyktaturze i poddać się karze. Nie kluczyć. Amnestią można byłoby go objąć, jak marszałka Philippe Pétain’a czy czarnych pułkowników…\

 

– W Polsce dzisiaj oprawcy, jak ten ubecki morderca (Wacław Krzyżanowski, w 1946 r. skazał na śmierć Danutę Siedzikównę – dop. red.)  grzebani są z honorami w Koszalinie. To wstyd. To hańba!  Co tam robiła wojskowa asysta?

 

– Dla Piotra Dudy, byłego żołnierza 6 Pomorskiej Dywizji Powietrznodesantowej, to policzek?

 

– Tu nie o mnie idzie. Służbę odbyłem. Dam inny przykład. Oto niedawno zmarł wielce zasłużony człowiek. Patriota. Kazimierz Świtoń. Żył skromnie, w biedzie. Założyciel w latach 70-tych Wolnych Związków Zawodowych i przed 27 laty Komitetu Budowy Pomnika Górników Kopalni „Wujek”, poseł. Pochowany bez asysty honorowej. W takim żyjemy kraju. Mnie nie chodzi o zemstę ale o więcej sprawiedliwości. Junta kazała strzelać do robotników na „Wujku” zaś Jaruzelski był ministrem w MON w 1970 roku. Strzelano do stoczniowców, do portowców w Gdańsku, w Gdyni, w Szczecinie, w Elblągu. To dramat, że żołnierze w polskich mundurach dostali takie rozkazy. To boli! Mocodawcy uchodzą bez kary. Nie tak to nasze 25-lecie powinno wyglądać.

 

– Jest i coś pozytywnego przed świętami Bożego Narodzenia. Wszystkie duże sieci  handlowe skróciły dzień pracy w wigilię 24 grudnia…

 

– Ludzie wrócą wcześniej do rodzin.  Ostatnie sieci handlowe zamkną sklepy o godz. 15. To reakcja na apel “Solidarności”, który nasz związek od czterech lat kieruje do branży handlowej. Kasjerka w hipermarkecie to nie strażak, policjant, lekarz na dyżurze, energetyk czuwający nad sieciami. Mijający rok był też rokiem przyznania, że umowy śmieciowe psują rynek pracy, że wypychają młodych ludzi na margines życia. Po latach nastąpiła zmiana w regulacjach działania agencji pracy tymczasowej, w prawie o zamówieniach publicznych. A zarzucano nam, że jesteśmy demagogami, hamulcowymi gospodarki. W końcu po kilku latach przyznano nam rację. Długo to przekonywanie trwa.

 

– Liczycie, że będzie szybciej, gdy zmieni się władza? Piotr Duda i „Solidarność” poprzecie Andrzeja Dudę, kandydata na prezydenta RP z Krakowa?

 

– NSZZ „Solidarność” jest niezależny. I taki pozostanie. Członkowie Związku wiedzą na kogo mają głosować. Żadne uchwały, żadne wskazówki moje, czy Komisji Krajowej nie są potrzebne i na nic by się zdały. W wyborach samorządowych członkowie Związku o ile startowali to byli na listach w koalicji z PiS, lub wręcz na listach PiS, ale też na listach niepartyjnych komitetów wyborców pod hasłem samo rządzenia się.

 

– Piotra Dudy zabrakło na marszu 13 grudnia w stolicy…

 

– Bo byłem na Śląsku i nie będę tego tłumaczył. Od trzech lat jestem w Komitecie honorowym tego marszu i się z tego nie wycofuję. To nie oznacza, że NSZZ „Solidarność” będzie wspierał konkretnego kandydata. Scena polityczna jest spolaryzowana.  Członkowie Związku powinni iść na wybory i zadbać by przebiegały zgodnie z zasadą uczciwości. Przy wyborach parlamentarnych znów uruchomimy akcję „Sprawdzam polityka”. Pokażemy tych hipokrytów, którzy byli przeciwko referendom, za elastycznym czasem pracy, za wydłużeniem wieku emerytalnego. A wyciągają łapki po głosy wyborców. Akcja jest skuteczna. Jan Jacek Vincent – Rostowski w „Bydgoszczu” (były minister finansów mówił, iż startuje z Bydgoszczu – dop. red.) nie dostał się do Europarlamentu z pierwszego miejsca. Takim politykom nie odpuścimy. Obserwujmy i idźmy na wybory!

 

Z Piotrem Dudą, przewodniczącym Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” rozmawiał Artur S. Górski.

 

Wywiad ukazał się w świątecznym wydaniu „Gazety Gdańskiej”