– Wyjście z grupy kapitałowej jest zdarzeniem ponadczasowym, zwłaszcza że przed wyjściem z niej spółka została oddłużona. To dla nas kamień milowy, rzecz, która jest absolutnie wielkim sukcesem – mówi Jacek Pytel, prezes zarządu TAURON Wydobycie, w rozmowie z Mateuszem Kosińskim.
– Panie Prezesie, jak ocenia Pan miniony rok w spółce TAURON Wydobycie?
– Rok 2022 był dla nas wyjątkowy. Wiele spraw załatwionych w zeszłym roku było dla nas bardzo ważnych. Jednak nim przejdziemy do zdarzeń jednorazowych warto wspomnieć, że zrealizowaliśmy kolejny raz przyjęte plany produkcyjne. Wykazaliśmy się także dbałością o wysoki poziom bezpieczeństwa w zakładach pracy. Natomiast wyjście z grupy kapitałowej jest zdarzeniem ponadczasowym, zwłaszcza, że przed wyjściem z grupy spółka została oddłużona. To dla nas kamień milowy, rzecz, która jest absolutnie wielkim sukcesem. Zaś z perspektywy wyników finansowych warto wspomnieć, że tak dobre wyniki jak w 2022 spółka osiągnęła ostatni raz dziesięć lat temu, co oznacza, że przez ostatnie lata wyniki były znacznie gorsze. Oczywiście wyniki finansowe jak zawsze są kluczowe, można przyglądać się im w różnym kontekście. Mogą paść pytania – skoro ceny węgla były wysokie, to dlaczego macie tylko takie wyniki? Ale odpowiedź jest bardzo prosta – jesteśmy związani długoletnimi kontraktami z odbiorcami węgla. My nie sprzedajemy po cenach spotowych, a po wcześniej uzgodnionych cenach kontraktowych.
– No właśnie, jak kształtowały się ceny węgla w spółce?
– Warto pamiętać, że najwyższa cena końcowa, detaliczna, w całym roku nie przekraczała 2000 złotych za paczkowany ekogroszek. W ciągu całego roku ceny stopniowo rosły za rynkiem. Gdy mówiono o maksymalnej cenie węgla 996 zł, to natychmiast dostosowywaliśmy nasze ceny. Gdy mówiono o dopłacie do węgla w wysokości 1000 złotych, tak aby jego koszt nie stanowił większego obciążenia dla domowego budżetu niż 1000 złotych na tonę, to wówczas oferowaliśmy węgiel w cenie nieprzekraczającej 2000 złotych. Tak budowały się ceny producentów zgodne z potrzebami społecznymi. W tym samym czasie węgiel oferowany był na rynku po 3-4 tysiące złotych, w oparciu o ceny światowe. My produkowaliśmy i oferowaliśmy węgiel na rynek komunalno-bytowy w misji dostarczania go do jak najszerszej rzeszy Polaków, zgodnie z potrzebami społecznymi.
– Jaki wpływ na to wszystko miała wojna?
– W zeszłym roku, ze względu na agresję Rosji na Ukrainę, okazało się, że po obłożeniu embargiem węgla, który trafiał z Rosji do Polski, węgla w kraju zabraknie. I to był pewnik. Potem dopiero analitycy zaczęli zadawać pytanie – jakiego węgla? Czy to będą miały – węgiel dla energetyki czy na rynek komunalno-bytowy? Okazało się, że z węglem sortymentowym będzie największy problem, dlatego natychmiast przestawiliśmy produkcję na potrzeby społeczne. Udało się w całym zeszłym roku wyprodukować 1 mln 200 tys. ton węgla w sortymentach grubych i średnich – węgla kierowanego na rynek komunalno-bytowy, czyli przede wszystkim do gospodarstw domowych. To znacząco więcej niż w poprzednim roku, gdy wielkość produkcji wynosiła w granicach 800 tys. ton. Efekt był taki, że nasz węgiel był dostępny przez cały czas. Najpierw sprzedawaliśmy go przez nasze punkty obsługi klienta, własny sklep internetowy oraz przez sieć autoryzowanych sprzedawców, cały czas monitorując rynek. I kiedy doszły do nas głosy, że należy wykluczyć z rynku podmioty, które odsprzedają węgiel znacząco drożej, zamknęliśmy naszą sieć autoryzowanych sprzedawców. Zbudowaliśmy sieć franczyzową autoryzowanych dystrybutorów, którym zaproponowaliśmy umowy uniemożliwiające spekulowanie węglem. Nasz węgiel mógł odtąd trafiać wyłącznie do odbiorców finalnych, po z góry ustalonej cenie. Zasady były proste, jasne i uczciwe. Ktoś, kto łamałby zasady, wypadłby z systemu. Jesteśmy dzisiaj jedynym producentem węgla w kraju, który posiada sieć dystrybutorów węgla opartą o umowy franczyzowe.
W zeszłym roku, chcąc umożliwić szerszy dostęp do węgla dla gospodarstw domowych, zbudowano kolejny kanał dystrybucji – dystrybucji węgla przez gminy. Oczywiście weszliśmy w ten kanał, podpisaliśmy umowy ze 170 gminami w czterech województwach. Mając świadomość, jakie są potrzeby odbiorców, wiedzieliśmy, że obsłużenie gmin jest priorytetem. W półtora miesiąca, bo ten system ostatecznie zaczął działać od połowy listopada poprzedniego roku, dostarczyliśmy gminom 64 tysiące ton do końca roku, nasycając prawie w 100 proc. potrzeby tych gmin. W drugiej kolejności realizowaliśmy sprzedaż przez nasze kanały sprzedaży w Punktach Obsługi Klienta, poprzez sklep internetowy i franczyzobiorców.
Oczywiście wciąż jesteśmy związani umowami długoterminowymi na dostawy miału do energetyki zawodowej i przemysłowej i staramy się wywierać presję na naszych odbiorców, aby w możliwym akceptowalnym stopniu partycypować w sytuacji na rynku węgla na świecie.
– Pod koniec roku skorzystali Państwo z pomocy publicznej. Dlaczego?
– Spółka pomimo tego, że w planach na rok 2022 miała otrzymać znaczące dofinansowanie ze środków publicznych, przez jedenaście miesięcy radziła sobie bez finansowania zewnętrznego.
W ostatnim miesiącu to się zmieniło w związku z podpisanym porozumieniem po protestach społecznych, w którym podniesiono szereg spraw istotnych dla pracowników, m.in. związanych z wyjściem z Grupy TAURON i z kwestiami majątkowymi. Mam tu na myśli kwestię zakupu silników metanowych, które chcieliśmy nabyć przed wyjściem z grupy, skoro silniki znajdują się na terenie naszych kopalni. Potrzebowaliśmy na powyższy zakup pieniędzy, dlatego w ostatnim miesiącu sięgnęliśmy po dokapitalizowanie spółki ze środków publicznych.
– W zeszłym roku istotne było również wznowienie prac przy szybie „Grzegorz”? Z czego wynikały tak duże problemy?
– Wstrzymanie drążenia szybu „Grzegorz” wynikało z rozbieżnych stanowisk między wykonawcą a zamawiającym. Drążenie zatrzymano na poziomie 80 metrów w lutym 2020 roku. Wykonawca uznał, że nastąpiły zmiany o charakterze obiektywnym, które wymagają modyfikacji umowy i znacznego wzrostu kosztów prac drążeniowych. Nie zgadzaliśmy się z tym stanowiskiem. Jednak przygotowanie analiz i ekspertyz zajęło nam prawie rok. W styczniu 2021 roku zamawiający i wykonawca zdecydowali się na przekazanie sprawy do Prokuratorii Generalnej i rozpoczęcia mediacji. Pierwsze pół roku mediacji było bardzo trudne i niestety niewiele zmieniło. Każde spotkanie w prokuratorii kończyło się fiaskiem. Jednak z czasem zrozumieliśmy, że proces mediacji to coś zupełnie innego niż klasyczny proces sądowy, gdzie każda ze stron przedstawia swoje dowody i argumenty w sporze, zaś sąd orzeka, po czyjej stronie jest racja. Uświadomiliśmy sobie, że wieloletni spór przed sądem zaprzepaściłby realizację tej inwestycji i byłby olbrzymim ciężarem finansowym dla obu stron sporu. W mediacji zaś chodzi o odrzucenie swoich stanowisk i wypracowanie nowego, wspólnego stanowiska, które pozwoli zakończyć realizację inwestycji. Tak wypracowaliśmy dokument ugody pomiędzy stronami, który w styczniu 2022 roku gotowy był do podpisu. Okazało się jednak, że jeden z wykonawców jest w procesie restrukturyzacji, co uniemożliwiło wówczas podpisanie ugody.
W międzyczasie wybuchła wojna, przerwały się łańcuchy dostaw, ceny materiałów i usług poszły gwałtownie w górę. W związku z tym wycenę prac trzeba było wykonać na nowo. Uznaliśmy, że żeby zabezpieczyć przyszłość realizacji budowy, potrzebne są nam klauzule waloryzacyjne. To znowu wymagało dodatkowych ustaleń i pracy. Ostatecznie po uzyskaniu wszystkich zgód korporacyjnych 7 czerwca 2022 roku wznowiono prace drążeniowe szybu „Grzegorz”. W grudniu uzyskaliśmy zgodę sądu akceptującą ugodę i mogliśmy zacząć funkcjonować w oparciu o aneksy do umów. Proces był więc długi, ciężki, ale to ogromny sukces. Dzisiaj szyb jest wydrążony do poziomu 215 metrów, a my mamy przeświadczenie, że nie zmarnowaliśmy tego czasu. To ewidentny plus dla spółki i wykonawcy. To sukces, który sprawia, że rok 2022 zapisze się złotymi zgłoskami w historii spółki.
– W 2022 roku TAURON Wydobycie wyszedł także z grupy TAURON Polska Energia i przeszedł pod Skarb Państwa. Co to znaczy dla pracowników?
– Dla pracownika nie zmieniło się nic. Pracownik, który przychodzi do pracy, chce wiedzieć, czy jego miejsce pracy jest bezpieczne, czy zmieniają się warunki jego płacy i pracy. Nie zmieniło się nic, również dla naszych kontrahentów. Zmieniły się za to istotne kwestie dla samej spółki. Przez całe lata, będąc elementem łańcucha wartości w Grupie TAURON, realizowaliśmy cele grupy. Teraz realizujemy cele naszej spółki. Grupa była zintegrowana pionowo, miała branżę górniczą, energetyczną, wytwórczą, dystrybucję i sprzedaż. W związku z tym, różnice oczekiwań poszczególnych spółek były spore, a przyjmowane rozwiązania musiały być wyważone. Kiedy byliśmy już poza grupą kapitałową, udało nam się 15 lutego podpisać porozumienie związane ze wzrostem wynagrodzeń na ten rok. Dzisiaj, nie będąc w grupie, strona społeczna prowadzi dialog bezpośrednio z zarządem TAURON Wydobycie, a nie poprzez Radę Społeczną, jak robiła to, kiedy tam była. Dzięki temu, że jesteśmy spółką Skarbu Państwa objętą Umową Społeczną i Nowym Systemem Wsparcia, mogliśmy prowadzić ten proces wspólnie, na poziomie branży. Dzięki temu udało się wypracować wspólny miernik zgodny z umową społeczną, na bazie której stworzono identyczne warunki na ten rok dla górników pracujących w PGG, TAURON Wydobycie czy Węglokoksie. Teraz możemy skupiać się na własnych celach.
– Ostatnie porozumienie ujednolica zarobki podstawowe w górnictwie. Jak rozumiem, to ukraca migrację zarobkową górników różnych kopalni?
– Jeżeli migracja wynika z tego, że pracownik zmienia miejsce zamieszkania na takie, które jest bliżej jednego zakładu górniczego lub drugiego, to jest to naturalne. Natomiast w obydwu tych zakładach powinien zarabiać podobnie. To porozumienie umożliwiło zakończenie transferu między kopalniami tylko dlatego, że w jednej kopalni średnie wynagrodzenie jest wyższe lub niższe. To krok w dobrą stronę.
Tekst pochodzi z 10 (1780) numeru „Tygodnika Solidarność”.
Źródło:tysol.pl