Ilość wyświetleń: 308

Grzesik: Niebezpieczne gierki energetycznych bossów

– Można odnieść wrażenie, że strona polska ulega większości żądań urzędników z Brukseli, którzy mówią wprost: nie ma miejsca dla węgla w Europie. (…) Chcemy spotkać się, jako górnicza „Solidarność”, z premier Beatą Szydło, by porozmawiać o sytuacji polskiego węgla, gdyż sprawa negocjacji z Brukselą to nie jedyny palący problem – mówi przewodniczący Krajowej Sekcji Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ „Solidarność” Jarosław Grzesik w rozmowie z Solidarnością Górniczą. Polecamy ten wywiad.

 

 

Solidarność Górnicza: – Górnicza „Solidarność” wystąpiła do premier Beaty Szydło, domagając się udziału strony społecznej w negocjacjach dotyczących pomocy publicznej w Brukseli. To niemal jak votum separatum dla działań rządu. Skąd takie ostre wystąpienie?

 

Jarosław Grzesik, przewodniczący Krajowej Sekcji Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ „Solidarność”: – Może nie ostre, ale stanowcze. Powoli kończy się nasza cierpliwość dla pełnej niejasności polityki negocjacyjnej. Nie wiemy, w jakim kierunku zmierzają te rozmowy, bo nie mamy praktycznie żadnych informacji. Można odnieść wrażenie, że strona polska ulega większości żądań urzędników z Brukseli, którzy mówią wprost: nie ma miejsca dla węgla w Europie. Jeśli prawdą jest, że negocjatorem polskim jest w dalszym ciągu były wiceminister energii Wojciech Kowalczyk [obecnie wiceprezes Zarządu Polskiej Grupy Energetycznej – przyp. red. SG], to nie dziwię się, że sprawy się mają tak, a nie inaczej, bo to przecież poprzedni rząd, którego członkiem był Wojciech Kowalczyk, zobowiązał się do znaczącej redukcji wydobycia węgla w Polsce. Dziś zarówno kopalnia „Makoszowy”, jak i „Krupiński”, mogłyby prowadzić efektywnie swoją produkcję, bo gospodarka potrzebuje węgla. Kopalnie te przegrały z dogmatem, a nie ekonomią. Pytanie, ile jeszcze kopalń musimy poświęcić w imię dobrych relacji z Brukselą i dokonanych zobowiązań. Dlatego domagamy się uczestnictwa w negocjacjach na temat pomocy publicznej, która jest fałszywie przedstawiana jako pomoc dla branży węgla kamiennego, bo – de facto – służy ona jego likwidacji. Chcemy spotkać się, jako górnicza „Solidarność”, z premier Beatą Szydło, by porozmawiać o sytuacji polskiego węgla, gdyż sprawa negocjacji z Brukselą to nie jedyny palący problem.

 

SG: – Co jeszcze jest palącym problemem?

 

JG: – Poważnym zagrożeniem byłaby zapowiadana medialnie próba rozdziału kopalń Polskiej Grupy Górniczej pomiędzy spółki energetyczne, które są udziałowcami PGG. Ten temat zaczął już funkcjonować medialnie. Wiemy jednak doskonale, że to nie jest zwykła „kaczka dziennikarska”. Takie rozmowy na radzie inwestorów PGG są już prowadzone. Pierwszym elementem tego planu miałoby być wprowadzenie do Spółki szóstego członka Zarządu – do spraw restrukturyzacji. Tak naprawdę miałby to być ktoś w rodzaju „nadprezesa”, który decydowałby o kierunkach rozwoju PGG, czyli – de facto – sanacji poprzez jej podział. Widzimy, że co jakiś czas pojawiają się tak zwane fake newsy, które mają doprowadzić do podziałów wśród samych pracowników Spółki, że rzekomo część kopalń, tych bardziej wydajnych, pracuje na resztę, więc lepiej byłoby działać samodzielnie, a nie w grupie. Obawiamy się, że realizacja tego planu doprowadzi do tego, że część kopalń pozostanie poza marginesem zainteresowania koncernów energetycznych i – tym samym – zostanie skazana na likwidację. Przypomnę, że taki plan, polegający na wyodrębnieniu z Kompanii Węglowej rybnickich kopalń, miała poprzednia władza. Odnoszę wrażenie, że mimo zmiany władzy, ten plan ktoś próbuje nadal realizować. Przyznam uczciwie, że mnie to nie dziwi, skoro na szczeblach władz koncernów energetycznych – w tym także PGNiG – zasiadają ludzie, którzy sprawowali odpowiedzialne funkcje za rządów PO-PSL.

 

SG: – Komu na tym zależy? Udziałowcom? Przecież oni powinni być zainteresowani wzmacnianiem PGG, bo zysk Spółki to ich zysk.

 

JG: – Nie zapomnijmy, że udziałowcy są też głównymi konsumentami węgla pochodzącego z PGG. Z ich punktu widzenia kopalnie powinny funkcjonować jedynie jako tzw. zakłady nawęglania elektrowni. Mocna PGG to niewdzięczny dla nich partner, bo może decydować o kształcie rynku, o cenach surowca, który stanowi główny koszt działalności koncernów energetycznych. Prezesi koncernów energetycznych zauważyli, że PGG w kolejnych latach, kiedy wyjdzie na prostą – a ufam, że tak się stanie – może mieć fundamentalny wpływ na rozwój rynku energetycznego. Dlatego, moim zdaniem, próbują zrobić wszystko, by pozbyć się silnego partnera po stronie górnictwa. To jest powód, dla którego co jakiś czas panowie z Mysiej czy Kasprzaka straszą Polaków, że wzrost cen węgla to wzrost cen energii. A jakoś nie przypominam sobie, żeby w ostatnich latach, przy znaczących obniżkach cen węgla, spadły w Polsce ceny energii. Z ubolewaniem stwierdzam, że prezesi PGE czy PGNiG chcą decydować o polityce energetycznej Polski. Jeśli minister energii dalej będzie ulegał podszeptom prezesów koncernów energetycznych, to degradacja polskiego górnictwa węgla kamiennego będzie dalej postępowała. A chciałbym zauważyć, że Śląska nie stać na dalszą likwidację kopalń, bo gospodarka śląska to organizm naczyń połączonych. Jedno miejsce pracy utracone w górnictwie to cztery miejsca utracone wokół. Śląska nie stać na podział PGG, bo ten region potrzebuje silnych podmiotów gospodarczych, swego rodzaju wehikułów gospodarczych, dających pracę i płacących podatki tu, w regionie.

 

SG: – Inne problemy jakie chcielibyście omówić?

 

JG: – Jest ich wiele. Wspomnę tylko o problemie deputatów emeryckich, który to problem rząd załatwia od blisko dwóch lat i załatwić wciąż nie może. Branża górnicza napotyka też na szereg barier ze strony Ministerstwa Środowiska, jak choćby uregulowania dotyczące jakości węgla czy koncesji na wydobycie węgla. Skoro na szczeblu ministerstw nie spotykamy się ze zrozumieniem, stąd nasz postulat o rozmowy z szefową rządu. Nie twierdzę, że ten rząd nie zrobił wiele dobrego dla polskiego górnictwa węgla kamiennego. Zrobił, bo poprzez dokapitalizowanie i zmiany organizacyjne zbudował mocny fundament pod rozwój polskiego górnictwa. Doceniam tu starania kierownictwa Ministerstwa Energii, zwłaszcza w osobach ministrów Tchórzewskiego i Tobiszowskiego, którzy wzięli na siebie ryzyko całego procesu. Bez ich olbrzymiego zaangażowania i ciężkiej pracy nasze największe spółki węglowe już dawno by upadły. Odnoszę jednak wrażenie, że powoli ulegamy ogólnemu przekonaniu, że sprawy węgla w Polsce mają się dobrze i niech one się toczą swoim torem. Niestety, tak nie jest. Stworzono już fasadowy program dla Śląska, za którym się nic konkretnego nie kryje. Tak samo powoli zaczyna się tworzyć fasadę sukcesu węglowego. Jednak mało kto wie, że za tą fasadą trwają już gierki, które uprawiają bossowie energetyczni, mogące rozmontować cały ten trudny wysiłek – w tym zwłaszcza wysiłek pracowników branży górniczej. Nie będziemy się temu przyglądać obojętnie. Zwracam uwagę rządzącym, że Śląsk ma fundamentalne znaczenie dla wyborów ogólnopolskich. Kto wygrywa wybory na Śląsku, ten wygrywa w Polsce. Niech rządzący z Prawa i Sprawiedliwości o tym nie zapominają.

 

 

SG: – Dziękujemy za rozmowę.

 

Źródło: www.solidarnoscgornicza.org.pl