Ilość wyświetleń: 330

Szkoda straconego czasu

„Nie ma nierentownego górnictwa, jest tylko nieudolne zarządzanie” – mówi Waldemar Sopata, przewodniczący „Solidarności” w ZG Sobieski, członek Komisji Krajowej oraz członek Rady Dialogu Społecznego. Na Sobieskim również przez pewien okres nie było „różowo”, decyzja o budowie szybu „Grzegorz” tchnie jednak nowe życie w jaworznicką kopalnię. Nieco „barbórkowa” rozmowa dwa tygodnie po Barbórce.

„Nie ma nierentownego górnictwa, jest tylko nieudolne zarządzanie” – mówi Waldemar Sopata, przewodniczący „Solidarności” w ZG Sobieski, członek Komisji Krajowej oraz członek Rady Dialogu Społecznego. Na Sobieskim również przez pewien okres nie było „różowo”, decyzja o budowie szybu „Grzegorz” tchnie jednak nowe życie w jaworznicką kopalnię. Nieco „barbórkowa” rozmowa dwa tygodnie po Barbórce.

 

Tomasz Pstrucha: – W zeszłym roku na Karczmie Piwnej „Solidarności” ZG Sobieski pojawił się Prezydent Andrzej Duda, w tym roku jaworznickie obchody Barbórki zaszczyciła Premier Beata Szydło. Wygląda na to, że Jaworzno traktowane jest jako przykład, że górnictwo ma przyszłość.

 

 

Waldemar Sopata: – Rzeczywiście w Jaworznie jest się czym pochwalić. Stanowimy przykład udanego połączenia energetyki i górnictwa w jednej grupie kapitałowej. To współistnienie zapewnia nam stabilność oraz daje perspektywy dalszego rozwoju. Wydaje mi się, że obecny rząd postrzega nasz przykład jako pewnego rodzaju wzorzec, który powinien określać strategiczny kierunek dla polskiego górnictwa – symbiozę górnictwa z energetyką. Jesteśmy pionierami w tym zakresie i dowodem, że takie połączenie doskonale funkcjonuje.

 

 

Przed niemal 20 laty przeprowadzono ten „eksperyment”, który zakończył się sukcesem. Patrząc na sytuację branży, aż żal wzbiera, iż „jaworznickiego eksperymentu” nie wdrożono na szerszą skalę.

 

 

 

– Rzeczywiście szkoda tego straconego czasu. Ja zawsze powtarzam, także na spotkaniach z ministrem Tchórzewskim, czy ministrem Tobiszowskim, że gdyby przed 18 laty powszechniej zastosowano jaworznickie rozwiązanie, to jestem przekonany, iż nie byłoby nabrzmiewającego problemu PGG, a wcześniej Kompanii Węglowej i Katowickiego Holdingu Węglowego.

Niestety w owym okresie nie myślano strategicznie i długofalowo. Nie było również zrozumienia zachodzących procesów ze strony energetyki. Nie ukrywam, że w Jaworznie również mieliśmy obawy oraz dochodziło do tarć. Ale gdyby nie ludzie dobrej woli, umiejętność wypracowania kompromisów i wola współpracy, to obawiam się, że dzisiaj w naszym mieście nie byłoby już żadnej kopalni. Nasz sukces to zasługa wielu osób, które umiały spoglądać przyszłościowo. Mogę tu wymienić prezesa Jana Kurpa, byłego prezesa Nadwiślańskiej Spółki Węglowej Henryka Stablę, ówczesnego wojewodę Marka Kępskiego, czy rzeszę związkowców.

 

 

Czy ten stracony czas da się jakoś nadgonić?

 

– Dzisiaj jest to o tyle trudniejsze, że mamy do czynienia ze spółkami giełdowymi i połączenia kapitałowe niosą bardzo poważne następstwa. Energetyka sama boryka się z problemami związanymi z rynkiem energii, restrykcyjnymi przepisami odnośnie poziomu emisji CO2 wprowadzanymi przez Komisję Europejską, a wreszcie z naglącą potrzebą odnowienia trwałych środków produkcji w postaci budowy nowoczesnych, efektywniejszych bloków energetycznych. To niesprzyjający okres zarówno dla górnictwa, jak i energetyki, a jednocześnie nie ma już możliwości odsuwania w czasie, jak to się działo dotychczas, podjęcia najbardziej kluczowych decyzji, które będą miały następstwa dla obu branż na najbliższe dziesięciolecia.

 

 

 

Premier stwierdziła kategorycznie w Jaworznie, że polska energetyka będzie oparta na polskim węglu. Dawno nie słyszeliśmy tak jasnego komunikatu.

 

 

– Nareszcie doczekaliśmy się klarownych deklaracji i nareszcie mamy rząd, który bierze odpowiedzialność za strategiczne gałęzie polskiej gospodarki. Bo  mówimy w rzeczywistości o niezależności energetycznej Polski i bezpieczeństwie obywateli. W tych sektorach istnieje potrzeba interwencjonizmu państwa i zachowania przez nie kontroli.

 

 

Zaraz odezwą się głosy, że znowu trzeba do górników dopłacać i wykładać pieniądze na nierentowne kopalnie.

 

 

– Przez całe lata, kiedy była dobra koniunktura na węgiel, a jego ceny wysokie, czerpano garściami z zysków wypracowywanych przez górników i łatano dziury budżetowe. Nie ma drugiej gałęzi przemysłu, która byłaby tak obłożona różnorakimi podatkami. Kopalnie są obłożone aż 32 różnymi daninami, dwunastoma więcej niż jakakolwiek inna gałąź gospodarki. Zamiast część zysków w okresie koniunktury przeznaczyć na restrukturyzację, inwestycje i odtwarzanie parku maszynowego kopalń, tak by były one bardziej efektywne, wszystko po prostu wyprowadzono. To był model rabunkowej gospodarki. Dość powiedzieć, że w ten sposób prawie „zarżnięto” Jastrzębską Spółkę Węglową, która przecież była „kurą znoszącą złote jajka”. Kiedy były zyski, setki ludzi w spółkach wokół kopalń się bogaciły. A kiedy przyszła dekoniunktura, wszyscy, łącznie z poprzednim rządem, umyli ręce.

Nie ma nierentownego górnictwa, jest tylko nieudolne zarządzanie. Ciągłe zaglądanie górnikom do kieszeni i twierdzenie, że do kopalń ciągle trzeba dopłacać jest po prostu nie fair. Rzadko bowiem przypomina się drugą stronę rachunku ekonomicznego – ile z kopalń wpływa podatków do budżetu, ile Skarb Państwa czerpie ze spółek i jaki sumaryczny wkład w PKB mają górnicy.

 

 

 

Przed nieco ponad rokiem rozmawialiśmy o sytuacji w ZG Sobieski. Mówił Pan, że nie jest tak różowo, jak by na to wskazywało różowe logo Taurona. A jak jest teraz?

 

 

– Przede wszystkim zapadła ostateczna decyzja o budowie szybu „Grzegorz” i ponownie potwierdziła ją Pani Premier. A przed rokiem nie było to tak oczywiste. Pojawiły się wówczas pewne zabiegi ze strony właściciela wskazujące na próbę zawieszenia lub odwleczenia w czasie tej inwestycji. Jako przewodniczący „Solidarności” w ZG Sobieski i członek Komisji Krajowej podejmowałem rozmowy i starania na różnych szczeblach, aby inwestycja dostała „zielone światło”. Był taki moment, że gdy pytano mnie co zrobimy, jeśli dojdzie do przesunięcia terminu inwestycji, bez wahania odpowiedziałem, że zrobię to, co zrobił przewodniczący Kłysz w Brzeszczach, aby ratować swoją kopalnię. Na szczęście obyło się bez podejmowania tak drastycznych kroków.

Szyb „Grzegorz” ma kluczowe znaczenie dla istnienia naszego zakładu górniczego. Gdyby nie doszło do jego budowy, oznaczałoby to powolną agonię ostatniej jaworznickiej kopalni. „Grzegorz” da nam nowe życie. Tylko dzięki niemu, bez innych środków technicznych, jesteśmy w stanie znacząco zwiększyć wydajność, poprawi się komfort pracy górnika poprzez likwidację podpoziomów oraz spadnie również awaryjność. Od przetargu do ostatecznego oddania szybu do użytku jeszcze daleka droga. Będziemy pilnie śledzić postęp prac.

 

 

Jaka jest obecnie wydajność na ZG Sobieski?

 

 

– Wysoka, bo prawie 1.000 ton na górnika rocznie. A trzeba wziąć pod uwagę, iż fronty ścian wydobywczych oddalone są średnio o kilka kilometrów. Czyli górnicy muszą tam dotrzeć, co skraca efektywny czas pracy. Dlatego całej załodze należą się najwyższe wyrazy uznania, że mimo to, osiągają tak wysoką wydajność wydobycia. To pokazuje jak mocno załoga jest zaangażowana i jak utożsamia się ze swoją kopalnią. Ratowaliśmy kopalnię przed laty, przeszliśmy restrukturyzację i tutaj naprawdę nie ma już zbędnej pary rąk. Wykorzystujemy maksymalnie cały potencjał. Na pewno nie będzie przyzwolenia ze strony „Solidarności” na redukcje zatrudnienia, ponieważ mogłoby to już negatywnie się odbić na bezpieczeństwie pracy.

 

 

Liczy Pan, że po oddaniu do eksploatacji bloku 910 MWe kopalnie Tauron Wydobycie będą głównymi dostawcami węgla do jego zasilania? Przed rokiem dostawy z Sobieskiego i Janiny stanowiły mniej niż połowę paliwa do jaworznickiej elektrowni.

 

 

– Już obecnie się to zmieniło. Wspólnie – Sobieski, Janina i Brzeszcze – dostarczają między 60 a 70 proc. węgla do elektrowni. Nowy blok będzie zasilany węglem, który musi spełniać określone parametry technologiczne. Nasze miały energetyczne te normy spełniają. Zarówno budowa szybu „Grzegorz”, jak i budowa bloku 910 pozwalają spokojnie myśleć o przyszłości zatrudnionych w ZG Sobieski.

 

 

Trochę zmienię temat. Już wkrótce Święta Bożego Narodzenia. Od lat „Solidarność” w Jaworznie angażuje się w akcje charytatywne. Czy przed tymi świętami również będziecie nieść wsparcie potrzebującym?

 

 

 

– Właśnie w tym tygodniu idziemy przekazać paczki. Paczki od ludzi dobrej woli, zakupione z pieniędzy zebranych przez komisje zakładowe „Solidarności”, a także od pracodawców obdarzonych wrażliwością społeczną. Odwiedzimy Pieczyska, gdzie od lat współpracujemy z księdzem Lizończykiem, Świetlicę pod Kolegiatą w Śródmieściu, parafię księdza Ciszka na Sobieskim, a także Wspólnotę Betlejem. Paczki świąteczne przekażemy najbardziej potrzebującym wsparcia rodzinom.

Chciałbym dożyć takich czasów, gdy nie będzie już sytuacji, że głowa rodziny pracując nie jest w stanie zarobić na utrzymanie, nie mówiąc już o zapełnieniu świątecznego stołu. Jako związkowiec „Solidarności” będę zawsze o to walczył.

 

 

Czego można Panu oraz jaworznickiej „Solidarności” życzyć na nadchodzący rok?

 

 

– Lata działalności związkowej nauczyły mnie przede wszystkim pokory i tego jak bardzo zmienne bywają sytuacje w życiu. Dlatego nie mam szczególnych życzeń na przyszły rok. Przede wszystkim, aby nie był gorszy niż rok upływający. To już dobra podstawa i można myśleć o działaniu. Szczęść Boże wszystkim na nadchodzący Nowy Rok.

 

 

Tomasz Pstrucha www.exstra.jaw.pl