– To porozumienie ma szansę być wzorem dla innych branż, jak rozwiązywać problemy. Jest lekcją pokory dla rządzących, bo pokazuje, co oznacza brak dialogu – mówi Piotr Duda, przewodniczący NSZZ „Solidarność”, w rozmowie z „Gazetą Polską”.
– To porozumienie ma szansę być wzorem dla innych branż, jak rozwiązywać problemy. Jest lekcją pokory dla rządzących, bo pokazuje, co oznacza brak dialogu – mówi Piotr Duda, przewodniczący NSZZ „Solidarność”, w rozmowie z „Gazetą Polską”.
W trakcie ostatnich dni rząd zgotował nam totalny chaos. Straszył zamknięciem kopalń. Nie chciał rozmawiać.
To ich sposób na zarządzanie. Wszyscy obudzili się, jak już było za późno. Nie chcą normalnie funkcjonować i prowadzić dialogu społecznego. Nie chcą zarządzać i widzieć problemów w szerszej perspektywie. Jedyny sposób to doprowadzać do sytuacji podbramkowych. Widocznie inaczej nie potrafią. Jeżeli rząd nie potrafi zarządzać tymi gałęziami gospodarki, to niech po prostu poda się do dymisji.
Jak zwykle, mieliśmy też do czynienia z nocnymi głosowaniami.
To typowe dla tego rządu. Mieliśmy takie przypadki już wcześniej. Były ustawy o podwyższeniu wieku emerytalnego, elastycznym czasie pracy, OFE. To ich sposób na rozwiązywanie trudnych spraw. A tymczasem nasza ustawa o zmianie ustawy o płacy minimalnej leży w sejmie od dwóch lat i nic się z nią nie dzieje.
W trakcie ostatniego tygodnia próbowano również dzielić społeczeństwo. Napuszczano resztę kraju na górników.
Tego również można się było spodziewać. Ze mnie zrobiono terrorystę, bo powiedziałem, że wiem, gdzie mieszkają i jak wyglądają posłowie ze Śląska. To co, mam mówić, że nie wiem? Najbardziej żałosne jest to, że rad udzielają ci, którzy sami pokazali swoje prawdziwe oblicze na taśmach prawdy. Widać jednak, że ludzie tego nie kupili. Według nieprzychylnej nam stacji blisko 70 proc. Polaków popierało protest górników na Śląsku. To najlepiej pokazuje, że ludzie nie uwierzyli goebbelsowskiej propagandzie rządu PO–PSL.
Ostro krytykował Pan program rządowy. O co naprawdę rządowi chodziło? Dlaczego poszedł na tę wojnę? Mówi się o biznesie, który już miał na oku kopalnie, ale są też inne hipotezy. Jak Pan to widzi?
Pewnie prawda jest gdzieś pośrodku. To, co pewne, to fakt, że przespali dobry czas na reformy i restrukturyzację. Mamy tutaj wiceministra Tomasza „Tumka” Tomczykiewicza, który się na niczym nie zna i bierze kasę jako wysoki urzędnik. To on przez te wszystkie lata obsadzał wiele podmiotów i spółek, a to przyczyniło się do tego, że wszystko wygląda tak, jak wygląda. W zarządzie kompanii kilkakrotnie zmieniały się zarządy. Duże kontrakty, później „złote spadochrony” w formie odpraw. Bańka lub dwie zapisane w kontraktach. I tak wszystko się kręci, menedżerowie sobie żyją jako rentierzy, a za ich komfort i standard życia płaci szary pracownik. Każdy z członków zarządu, z tych pseudoekspertów, dzięki nim wygrał w totolotka.
Co zmienia porozumienie z rządem w kwestiach pracowniczych? W całej Polsce są problemy, np. w Inowrocławiu w kopalni soli Solino, jest też tykająca bomba na kolei.
To porozumienie ma szanse być wzorem dla innych branż, jak rozwiązywać problemy. Jest lekcją pokory dla rządzących, bo pokazuje, co oznacza brak dialogu. Bo przecież nie jest tak, jak powiedział minister Kosiniak-Kamysz, że to porozumienie to wynik dialogu. Jakiego dialogu? Ono zostało wymuszone przez związki zawodowe i spontanicznie protestujące społeczeństwo. Przez tych ponad 2 tys. protestujących pod ziemią. Przez groźbę strajku generalnego. Dlatego mam nadzieję, że w innych branżach do tego nie dojdzie, bo problemów jest wiele. I zamiast znowu walczyć, będziemy rozmawiać.
Całość rozmowy w tygodniku „Gazeta Polska”
Źródło portal niezalezna.pl